ADRIAN_ cz.1 _by Monika Skirzynska
Descarga y escucha en cualquier lugar
Descarga tus episodios favoritos y disfrútalos, ¡dondequiera que estés! Regístrate o inicia sesión ahora para acceder a la escucha sin conexión.
Descripción
TRANSKRYPCJA Gdy rano spojrzała przez balkonowe okno, deszcz już nie padał. Słońce powoli przedzierało się przez mgłę poranka, a rozproszone promienie nieśmiało kroiły ciszę. Odkleiła dłonie od zimnej szyby, odwróciła...
mostra másGdy rano spojrzała przez balkonowe okno, deszcz już nie padał. Słońce powoli przedzierało się przez mgłę poranka, a rozproszone promienie nieśmiało kroiły ciszę. Odkleiła dłonie od zimnej szyby, odwróciła się w kierunku pokoju, zostawiając na oknie szybko znikający obłoczek pary. Odchyliła głowę, zamknęła oczy i przeczesała palcami włosy. - Jesteś spakowana? Dysonans męskiego głosu wyrwał ją z zamyślenia.
- Jestem.
Spojrzała w kierunku fotela, znad którego unosił się dym cygara. Ogromne lustro w pozłacanej ramie ukazało profil rozmówcy. Mocno zarysowana szczęka, orli nos, wysoko wysklepione czoło i te złote, zalotne kędziorki tak niepasujące do reszty. Oto, co zobaczyła.
- Dasz radę. Jesteś silna – odkaszlnął dwa razy, podniósł się z fotela i stanął przed Anną.
Teraz patrzyli sobie prosto w oczy. Ale żadne z nich nie wykonało najmniejszego ruchu ani gestu. - Nie zaklinaj rzeczywistości – odpowiedziała Anna – i nie pal, proszę. Nieznacznie machnął dłonią, jakby odganiał niedorzeczną prośbę Anny i z powrotem usiadł w fotelu. Chwilę później szczęknęły zamykane drzwi, a w korytarzu dał się słyszeć tłumiony przez miękką wykładzinę turkot kółek podręcznej walizki. Hotelowy boy usłużnie domknął kraty stylowej windy. Czerwony filc - wyściełający jej podłogę i sufit - miał zapewne dodawać szyku, ale w zestawieniu ze wszechobecnymi złoceniami, po prostu trącił tandetą. Anna wysiadła i pewnym krokiem przemierzała hol w kierunku obrotowych drzwi. Tymczasem słońcu udało się wygrać z mgłą i teraz jego promienie igrały na wszystkich złotościach holu Hotelu Imperial.
- Proszę pani! – zatrzymał ją głos młodej recepcjonistki. – Czy chce się pani wymeldować? - Nie zrobiłam tego? – zapytała ze zdziwieniem. – Dałabym głowę, że… - nie dokończyła. - Nie. Nie wymeldowała się pani.
- W takim razie, proszę mnie wymeldować – Anna podeszła do kontuaru i podpisała formularz. - Życzę miłego dnia! – głos recepcjonistki odbił się głuchym echem od marmurowych ścian. Anna nie odpowiedziała. Była już na zewnątrz. Właśnie nadjechała taksówka. Kierowca umieścił walizkę w bagażniku i otworzył Annie drzwi. Odwróciła się i spojrzała w górę. Adrian z kamienną twarzą stał nieruchomo za szybą balkonowego okna. Już nie palił. Słońce postanowiło dziś bawić się wszystkim, co złote. Rozpaliło loki mężczyzny. Adrian zmrużył oczy. Teraz wydawał się jeszcze bledszy. Odkaszlnął raz i drugi. Nie pomogło. Zaczął się krztusić w nagłym ataku kaszlu. Anna drgnęła. Zrobiła krok w kierunku hotelu. Adrian wsparł się otwartą dłonią o szybę. Powoli dochodził do siebie. Anna zatrzymała się, jak na dany jej umówiony znak. Wyciągnęła dłoń w kierunku Adriana, a następnie szybko zwinęła ją w pięść, którą przycisnęła do ust. Adrian skinął głową. Anna odwróciła się i wsiadała do taksówki.
- Dokąd jedziemy? – zapytał szofer. Kobieta milczała. W tej chwili na podjeździe zatrzymał się ambulans.
- Widzi pani? Karetka pogotowia…
- Niech pan już rusza. Na lotnisko proszę – powiedziała Anna.
Información
Autor | Monika G. Skirzyńska |
Organización | Monika Guzik-Skirzyńska |
Página web | - |
Etiquetas |
Copyright 2024 - Spreaker Inc. an iHeartMedia Company