ADRIAN cz.2 _ by Monika Skirzynska
Descarga y escucha en cualquier lugar
Descarga tus episodios favoritos y disfrútalos, ¡dondequiera que estés! Regístrate o inicia sesión ahora para acceder a la escucha sin conexión.
Descripción
TRANKRYPCJA Taksówkarz od czasu do czasu spoglądał we wsteczne lusterko i dyskretnie obserwował Annę. Jechali już dobre dwadzieścia minut, a kobieta wciąż siedziała bez ruchu, wyprostowana, napięta, bezmyślnie patrząc w...
mostra másTaksówkarz od czasu do czasu spoglądał we wsteczne lusterko i dyskretnie obserwował Annę. Jechali już dobre dwadzieścia minut, a kobieta wciąż siedziała bez ruchu, wyprostowana, napięta, bezmyślnie patrząc w okno. W pewnej chwili jakby oprzytomniała. Sięgnęła do torebki, wyjęła telefon i wprawnym ruchem odblokowała ekran. Przez chwilę przyglądała się zielonkawej tafli, a potem stukała kilkakrotnie w szklane ikonki powiadomień, by jak najszybciej przeczytać wiadomości. W zdenerwowaniu przygryzała dolną wargę. W końcu wrzuciła telefon z powrotem do przepastnych czeluści torebki. Westchnęła.
- Daleko jeszcze? – zwróciła się do kierowcy.
- Jakieś pięć minut. O tej porze nie ma korków. A o której ma pani samolot?
Anna nie odpowiedziała. Właśnie poprawiała makijaż, pudrując pieczołowicie cienie pod oczami – ślad nieprzespanej nocy i gorzkich łez. Na wszelki wypadek przygotowała okulary przeciwsłoneczne, osadzając je na głowie w gęstych włosach tuż nad czołem.
Spojrzała na dłonie i przedramiona – ich blado-siny kolor sugerował, że w taksówce nie było wystarczająco ciepło. Tak, dopiero teraz wyraźnie poczuła chłód. Założyła żakiet, by ukryć w jego długich rękawach nieładną gęsią skórkę.
- Mogę włączyć ogrzewanie, chce pani? – zagadnął taksówkarz.
- Nie, nie trzeba. Zaraz będziemy na miejscu… – zawahała się - Wie pan może, jaka będzie dziś pogoda? Słuchał pan prognozy?
- Słonecznie. Ma być słonecznie i ciepło. Niech się pani nie martwi o lot. Nie odpowiedziała. Właśnie wjeżdżali na lotnisko. Minęli niebieski znak: „Kiss and fly”. Przymknęła oczy. Dziś nie będzie żadnych pocałunków. Nie było ich w hotelu i raczej już ich nigdy nie będzie. Pomyślała o Adrianie. Upartym i zasadniczym Adrianie. Trzymającym emocje na wodzy tym bardziej, im ona dawała im upust. Ale przecież był taki czas, kiedy mogła cieszyć się jego pocałunkami, czułym dotykiem, ciepłym spojrzeniem, troskliwym westchnieniem. „Powinno dzisiaj padać, powinno dzisiaj padać od rana” – pomyślała.
Wysiadła. Stała już na chodniku, jedną ręką trzymając uchwyt walizki, drugą zsuwając okulary na nos. Taksówkarz czekał jeszcze chwilę przy otwartych drzwiach samochodu, mając nadzieję, że pasażerka rozmyśli się i wróci, by z nim kontynuować podróż. Odjechał dopiero wtedy, gdy Anna zniknęła za szklanymi drzwiami budynku hali odlotów, która tętniła swoim lotniskowym życiem.
Ludzie w pośpiechu przemieszczali się z prawa na lewo, z lewa na prawo – tam i z powrotem – szukając właściwego miejsca, szukając zgubionego bagażu, szukając siebie nawzajem. Przeźroczysty dach budynku lśnił złotymi refleksami, rzucając złote kręgi na kamienną posadzkę. Anna stała przed tablicą odlotów, teraz to ona mrużyła oczy, by móc przeczytać wyświetlane informacje. „Lot opóźniony” – przeczytała. „A niech to!” – wyrwało się jej półgłosem.
Nagle poczuła, jak ktoś chwyta ją za łokieć i przyciąga do siebie. Ledwie utrzymała równowagę. Rosły mężczyzna podtrzymał ją, nie pozwolił jej upaść, ale wciąż mocno dzierżył Annę w uścisku. - Więc jednak jesteś. Nie byłem pewien, czy przyjdziesz – powiedział. - Puść! – żachnęła się, próbując wyrwać się mężczyźnie.
- Spokojnie, Anno, spokojnie. Po co te nerwy – pochylił się nad nią.
- Masz? – zapytał. Złagodził uścisk, więc Anna uwolniła rękę. Wygładziła rękaw żakietu, poczym odruchowo przycisnęła torebkę do siebie. Zauważył to.
- Daj – wyrwał ją tak niespodziewanie, że Anna nie zdążyła zaprotestować. Nie wiedziała, jak powstrzymać mężczyznę. Nie lubiła robić scen.
- Nie podpisał. Nie szukaj. Nie mam tego. Adrian nie podpisał – powiedziała twardo.
Mężczyzna nie uwierzył Annie. Stał, potrząsając przed jej twarzą znalezioną w torebce brązową kopertą.
- Nie podpisał, tak? No to zobaczymy, czy mówisz prawdę.
Información
Autor | Monika G. Skirzyńska |
Organización | Monika Guzik-Skirzyńska |
Página web | - |
Etiquetas |
Copyright 2024 - Spreaker Inc. an iHeartMedia Company